Podróże

  RELACJE Z PODRÓŻY - ZACHĘCAM:

 

 La Mayor de las Antillas - KUBA w terminie: 16.11-02.12.2016r.

 
 

16 przepięknych dni na La Mayor de las Antillas – jak mówią o swojej wyspie Kubańczycy, czyli największej wyspie Antyli - (archipelagu Wielkich Antyli), położonych w basenie Morza Karaibskiego.

16 – to dniowy wyjazd na Kubę terminie od 16 listopada 2016r. do 2 grudnia 2016r. to niesamowite 12 dni objazdu całej Kuby – od wschodu do zachodu, a ostatnie 4 dni to nurkowanie ;-) w Atlantyku i plażowanie na wyspie Cayo Coco – kokosowej wyspie.

„Mieszkańcowi kraju kontynentalnego trudno zrozumieć, jak można żyć na skrawku ziemi, który w najszerszym miejscu ma nie więcej niż dwieście kilometrów. Ale Kubańczyk się nad tym nie zastanawia, bo dla niego wyspa, zwana niegdyś Perłą Antyli, jest centrum kosmosu” - cyt. z „Kuba. Syndrom Wyspy” K.Hinz. Kuba swym kształtem przypomina krokodyla patrzącego na wschód, oczywiście - krokodyla kubańskiego (mniejszego od swego amerykańskiego kuzyna), którego długość od paszczy, do czubka ogona to ok. 1250 km, a szerokość ok. 190 km. Przypadek sprawił, że Krzysztof Kolumb dotarł do jej brzegów w 1492r. poszukując drogi do Indii.

Kuba to wyspa pełna kontrastów:

- z jednej strony:  

Niesamowita przyroda, wspaniałe puste plaże, ocean i morze o intensywnym odcieniu turkusu;

 

 

przepełnione słońcem owoce i warzywa: gujawa, grapefruity, mango, kokosy, banany, mandarynki, bataty; pyszna aromatyczna kawa;

   

smak guarapo – świeżo wyciskanego, słodkiego soku z trzciny cukrowej, mleczka kokosowego z prawdziwego kokosa otwieranego maczetą oraz krokodyla o smaku tuńczyka i kurczaka.

Kubę zamieszkują bardzo interesujące i unikatowe gatunki zwierząt, a wśród nich flamingi, krokodyle, legwany kubańskie, żółwie, niszczuka krokodyla (ryba z paszczą krokodyla) i hutia (olbrzymi drzewny szczur).

 

  

Na Kubie wyznaczono aż 65 obszarów ochrony przyrody, idealne warunki klimatyczne dla rozwoju palm, w tym również kubańskiej palmy narodowej – królewskiej. Kubańskie gleby sprzyjają uprawie tytoniu, trzciny cukrowej, ryżu, manioku, batatów, ziemniaków.  

     

 

Wschodnia część Kuby – spokojna, całkowicie inna od zatłoczonego rejonu Hawany, gdzie w Santiago de Cuba po raz pierwszy mieliśmy styczność z lokalną muzyką na żywo w Casa de La Trova oraz Casa de Los Tradiciones. Tam też piliśmy najlepsze na świecie mojito.

                  

Co krok spotykaliśmy mężczyzn grających w nic innego, jak domino (domino dziewiątkowe) – które jest grą narodową Kubańczyków.

      

Obserwowaliśmy również amerykańską bazę wojskową Guantanamo - robi wrażenie.

 

Ze strony ogona krokodyla – pełna skrajności, piękna, choć zniszczona, zaniedbana i rozsypująca się La Habana, stolica wyspy ze swoją kolonialną starówką wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

 

  

W Hawanie poruszaliśmy się śladami  Hemingway’a – który pisał: „My mojito in La Bodeguita, My daiquiri in El Floridita”;

   

szaleliśmy starymi Cadillac'ami (różowym ;-) po Maleconie,

 

a wieczorem popijaliśmy mojito w Hotelu Nacionale (to w nim odbyła się historyczna konferencja z udziałem najważniejszych bossów amerykańskiego świata przestępczego) podziwiając wspaniałe widowisko - Rewię „Cabaretu Parisién”.

 

Kolejna dawka kubańskiej muzyki popularnej grupy Buena Vista Social Club miała miejsce następnego wieczoru w The Casa de la Trova w centrum Hawany.

 

Po drogach stolicy najsprawniej można się przemieszczać tzw. Coco Taxi, czyli motocyklami z okrągłą pomarańczową kabiną w kształcie kokosa.

 

Kubańskie drogi oprócz amerykańskiej klasyki – cadillac’ów z lat 50. i 60. (prawdziwych wehikułów czasu), pełne są „polaquito”, czyli naszych polskich, zachowanych w świetnym stanie „maluchów”- Fiat 126p na Kubie został ogłoszony „Samochodem Roku 2016”!

 

 

 

- z drugiej strony: 

Wyprawa na Kubę to podróż do przeszłości, do czasów PRL-u - przed sklepami kolejki, półki sklepowe świecą pustkami, występują przerwy w dostawie prądu, a internet to towar luksusowy (należy nabyć kartę zdrapkę za 3CUC/1 godz. i odnaleźć miejsce z wi-fi)…

 

To co dla przyjezdnych jest dostępne w sklepach dewizowych, już nie dla Kubańczyka. Na Kubie funkcjonują dwie waluty – Moneda Nacional CUP Pesos Cubanos (peso kubańskie – „z twarzą”) oraz Pesos Convertibles CUC (peso wymienialne, turystyczne – „z pomnikiem”). 1 EURO = 1CUC = 24 CUP = pomniki cenniejsze niż ludzie! Za wymianę USD pobierana jest dodatkowa opłata – 10%, dlatego warto zabrać ze sobą Euro. Już w pierwszym dniu udało mi się nabyć peso kubańskie – kupując placek w lokalnym sklepiku – zapłaciłam w CUC i nie dość, że jeszcze wydano to było to peso kubański (w tym 3 CUP z Ernesto Guevara!).

 

Życie Kubańczyków nie jest proste, miesięczny zarobek wynosi 15 CUC, co daje 25 Euro miesięcznie! Obowiązują kartki, książeczki żywnościowe, miesięczny przydział ryżu, cukru, fasoli, jajek, oleju, soli, kawy, a na jedną rodzinę przypadają 4 jajka i  kurczak. 
Kontrast pomiędzy częścią przeznaczoną dla turystów, a normalnym życiem Kubańczyków jest ogromny, dlatego też warto było poznać prawdziwą Kubę.


Życie nocne przepełnione zapachem cygar, ludzie pełni ciepła, otwarci i muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka

   

Ponadto na każdym kroku rzucają się w oczy pamiątki REVOLUCION CUBANA (1956–1959) – pomniki upamiętniające wodzów rewolucji: Fidel Castro, Raul Castro, Ernesto Guevara, Camilo Cienfuegos  … ogromne banery ku czci Wielkiego Wodza Castro, monumentalne pomniki przywódców, ważne miejsca związane z Rewolucją, jak również książki, komiksy, plakaty, czy też t-shirty z Che.

 

   

Domino, cadillaki i to wszystko w klimacie Rewolucji Kubańskiej oraz zaskakujących, wręcz niemożliwych informacji dotyczących końca pewnej epoki – epoki Fidela Castro, dzień 26.11.2016r. zapamiętamy jako przełomowy w dziejach Kuby – a my tego doświadczyliśmy podczas naszej wyprawy – CUBA LIBRE

 

Puste półki sklepowe, rozpadające się budynki pamiętające swą świetność, bieda w której Kubańczycy muszą istnieć … teraz czas na zmiany, a one nadejdą, jak wszędzie – ja zdążyłam zobaczyć tę Kubę, o jaką mi chodziło wybierając się w podróż na drugi koniec świata.

Trochę potrwa, zanim opracuję fotoksiążkę z obszerną relacją zarówno fotograficzną, jak opisową Kuby (stron 80) – mam nadzieję, że będzie warta uwagi – a na razie relacja w ogrooooooooomnym skrócie (zdjęć jest ponad 3 tys. + filmy ;-) 

Gosia